W hrabstwie Cork niedaleko wioski Glanworth znajduje się największy w Irlandii grobowiec galeriowy. Tego typu megality powstawały zwłaszcza na południu i zachodzie Irlandii na przełomie ery kamiennej i epoki brązu czyli około 4000 lat temu.
Labbacallee Tomb jest naprawdę olbrzymi. To długa na ponad 10 metrów kamienna komora przykryta trzema ogromnymi płytami, z których największa waży ponad 10 ton. Grobowiec według legendy przeznaczony był dla starej wiedźmy, znanej irlandzkim i szkockim Celtom Królowej Zimy – Cailleach. Leaba Caillighe to inaczej Hag's Bed – Łoże Wiedźmy.
Przyjechałem do Labbacallee na chwilę przed zmrokiem, światło powoli uciekało. Okazało się, że największy „wedge tomb” w Irlandii stoi tuż przy asfaltowej drodze, więc można go obejrzeć nawet z samochodu. W dodatku tuż obok stoi zwyczajny dom z żywymi ludźmi w środku. Poczułem się nieco rozczarowany, bo nie tego się spodziewałem po tym złowieszczym miejscu! Żeby to sobie jakoś zrekompensować postanowiłem dostać się do środka grobowca.
Mocno wciągając brzuch dostałem się jakoś do wnętrza kamiennej komory zbudowanej przed 40 stuleciami, którą zbadano dopiero w 1934 roku. Archeolodzy znaleźli tam szczątki bezgłowej kobiety. Jej czaszka leżała zakopana w ziemi kilka metrów poza grobowcem. I jak tu nie wierzyć w irlandzkie legendy? Grobowiec wewnątrz sprawiał wrażenie niezamieszkałego, kilka martwych myszek w gnieździe tylko to potwierdziło. Prawdopodobnie ich matkę pożarł kot z sąsiedztwa. Na ziemi leżały suche liście z kilku poprzednich jesieni.
Na zdjęciach widać kamienną podporę podtrzymującą strop. Została ona dodana kiedy pojawiły się pęknięcia głazu, który przykrywa grobowiec. Oryginalnie wąska i długa na 10 metrów komora posiadała tylko jeden otwór od strony zachodniej – aby tamtędy w dniach równonocy wpadały promienie zachodzącego słońca. Warto wiedzieć, że Labbacallee zbudowano na długo przed Celtami, w czasach kiedy słońce było najważniejszym z bogów. Ukierunkowanie względem słońca budowli takich jak Newgrange czy dzisiejszy grobowiec miało zapewnić połączenie świata żywych ze światem zmarłych – to właśnie boskie słońce miało zabierać dusze zmarłych na drugą stronę i działo się to zawsze o świcie lub o zmierzchu, w dniach równonocy lub przesilenia. Skąd u budowniczych tych grobowców taka wiedza astronomiczna – tego się pewnie nie dowiemy…
Wiedźma Cailleach została boskim promieniem zachodzącego słońca zabrana na drugi brzeg a jej kości odkryli naukowcy w 1934 roku. Natomiast za życia zdążyła po sobie zostawić wiele śladów zarówno w Irlandii, Szkocji jak i na wyspie Man. Zawsze tam, gdzie się pojawiła, zostawiała po sobie wzgórza, urwiska, dziwne kamienie i klify. Lokalna tradycja przez wieki przechowuje nazwy takie jak Głowa Wiedźmy, Wzgórze Wiedźmy, Kostur Wiedźmy… Kto był na klifach Moheru pamięta może, że ich lewy kraniec zwie się Hag’s Head. Natomiast w hrabstwie Meath na Wzgórzach Czarnoksiężników obok kopca Loughcrew znajduje się Hag’s Chair – krzesło spełniające życzenia. Wszystkie te miejsca dotyczą tej samej osoby.
21 września będzie kolejne zrównanie dnia i nocy. Jak co roku od 4000 lat zachodzące słońce oświetli na kilka minut wnętrze całego grobowca. W okolicy Labbacallee pojawią się rzesze neopogan i moich czytelników. No, chyba że będzie lało. Wtedy będzie można schronić się do środka. Z moich obserwacji wynika, że w grobowcach galeriowych może znaleźć schronienie przed deszczem dużo więcej osób niż w zwykłych dolmenach. Tak czy inaczej – zapraszam do poznawania irlandzkich megalitów.
Piotr Sobociński
www.around-ireland.com
www.pendragon.blog.onet.pl





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz