Strony

czwartek, 23 czerwca 2011

Wielki mały Cork

Gdybym miał przyrównać Cork do człowieka, wyszedłby mi poeta w marynarskiej kurtce i wełnianym kaszkiecie, siedzący nad brzegiem morza, w porcie, wpatrzony w dal pozornie bez celu, ze spokojną miną, za którą hula sztorm myśli. Człowiek spokojny i zmęczony, ale pełen bezkrytycznego optymizmu, maskowanego zamyśleniem. Człowiek, który wygląda, jakby nie miał celu, choć gdyby chciał, jego cele przewróciłyby świat do góry nogami. Człowiek, który wygląda, jakby nie miał ideałów, chociaż jego ideały mogłyby porywać tłumy.

W jego torbie podróżnej chaotyczne notatki, które potrafi rozszyfrować tylko on. Kiedy zrobi to i zbierze z nich całość, przemienią się w wiersz, przy którym każdemu będzie się chciało zadumać tak jak poecie. On jednak czeka i nie zagląda do swoich notatek. Siedzi nad brzegiem morza i przeżywa swoje słowa, tak jakby bał się, że stracą moc, jeśli przekaże je dalej. Trzyma je więc dla siebie. Czasami wiersze są święte i nie mogą trafić na papier. Czasami wiersze są tak święte, że nie można ich napisać słowami.

Poeta nie rozumie szumu świata, a szum świata nie rozumie jego, ale nikt nie powiedział, że muszą żyć ze sobą w harmonii. Nikt nie powiedział, że w ogóle muszą wiedzieć o swoim istnieniu. Poeta przygląda się czasem wielkiemu światu, ale nigdy go nie słucha. Myślałby kto: pewnie chce, żeby wszyscy słuchali poetów. Ale on nie zaprząta sobie głowy takimi rzeczami. Wieczorem wraca do domu, który jest skromny, ale zadbany. Żonie mówi tylko tyle, że ją kocha. Dzieciom do snu opowiada bajki, w których dobrzy ludzie wygrywają ze złymi. W nocy nie śni mu się nic, ponad to że żyje. Niczego oprócz życia nie potrzeba poetom. Są biedni, bo nawet nie wiedzą o swoim bogactwie. I on też jest taki. Rano wtopi się w tłum i dokądkolwiek pójdzie, czegokolwiek nie zrobi, będzie ciągle śnił o tym samym.

A w tym chaosie jedno wciąż nie zdradzałoby poety, że ma wielką duszę. Tak wielką, że świat jest dla niej za mały. Być może nigdy nie dopasują się do siebie, świat będzie gonił do przodu i dyszał bez opamiętania, a poeta zostanie na portowym brzegu, patrząc w dal, pozornie bez celu, skryty za nawałnicą myśli. Może zostanie tu na zawsze i nigdy nie napisze wiersza, którego boi się wyrzucić na wiatr.

Bo ten poeta jest jak Cork. Gdyby zaprzedał się światu, zostałby bez duszy.

Piotr Czerwiński, Dublin, 22 czerwca 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz