No więc co robić? Jest prawie południe ja nadal w szlafroku, Internet już przewałkowany, trzy kawy zaliczone, śniadanie pierwsze i drugie skonsumowane plus w bonusie znalazła się tabliczka, nie kostka, cała tabliczka migdałowej czekolady, i co dalej? Wyrzuty sumienia próbują przemówić nam do rozsądku wołając "weź się za siebie, idź pobiegaj, po ćwicz kardio, umyj włosy, zrób coś na litość boską". Czy też macie tak czasami, czy zdarza wam się taki właśnie dzień? Dzień w którym wyciągnięte nogi idealnie pasują na stoliczku przy kubku kolejnej zaparzonej kawy. A widzicie, bo mnie się zdarza.
Próbuję sięgać po jakieś stare magazyny z komicznymi poradami jak na przykład: "jak utrzymać stałą wagę by utrzymać przy sobie mężczyznę", cholera jasna, myślę, mnie to się nawet butelki z wodą nie chce trzymać a co dopiero wagę czy mężczyznę. Brednie! Rzucam magazyn w kąt i szukam dalej. Wiem, poukładam ciuchy w szafie, po raz setny przeczeszę dżunglę moich ubrań i poukładam na równe stożki. A jeszcze żeby sobie urozmaicić to wszystko, ułożę moje ciuchy względem kolorów, super plan, zajmie mi to trochę czasu. Poległam. Po otwarciu szafy, zamknęłam ją szybciej jak otworzyłam. Klęska! Jestem do niczego. Nic mi się nie chce, kawa się skończyła, szlafrok jest za szary, a jestem nudna.
Moja przyjaciółka zawsze mi powtarzała "jeżeli kiedykolwiek znajdziesz się w sytuacji, że osoba która zacznie w ciebie wątpić będzie do złudzenia podobna do ciebie i znajdziesz ja jedynie w odbiciu lustrzanym, to znaczy że trzeba dać jej w twarz, żeby się ocknęła, zobaczyła co pięknego traci, co cudownego może zdziałać, czego wspaniałego jeszcze nie zrobiła, a jeżeli za pierwszym razem nie poskutkuje, przyłóż jej drugi raz może ten wcześniejszy nie bolał tak bardzo by móc ją zmotywować".
Zawsze skutkuje, przynajmniej w moim przypadku. Motywuje do wyjścia z domu, zostawienia bałaganu, nie umytej podłogi za plecami, skorzystania z ciepłego popołudnia, połażenia bez celu, poznania nowych ludzi lub odkrycia nowych miejsc. W takim zupełnie nijakim dniu, który zaczął się nie wiarygodnie niechętnie, może wiele się zdarzyć i jeżeli nie zmotywujemy się sami, to tak naprawdę nie ma co liczyć na innych, nie czekaj z myślą że ktoś zadzwoni z propozycją wyskoczenia na apple pie z herbal tea, tobie się nie chce i już, a herbal tea to może się schować przy twojej małej rozpuszczalnej w sumie: wypitych cztery!
Motywacja jest najważniejsza, by móc udoskonalać nasze życie, odnajdywać, zmieniać naszą
egzystencję, wprowadzać z emanującym zapałem nowe doświadczenia, ruszyć się z miejsca,
odnosić sukcesy te małe i te duże. Takiego dnia warto, przynajmniej spróbować z motywować
samego siebie. A kiedy nam się to uda, satysfakcja będzie jeszcze bogatsza, wdzięczna i
prawdziwa. Zig Ziglar powiedział kiedyś "Jesteś jedyną osobą na świecie, która może
wykorzystać Twój potencjał", więc może warto zostawić ten stolik w spokoju, kubek kawy
wstawić do zlewu, umyć zęby i wyjść na spacer, mimo iż to wasz wolny dzień i odpoczynek
wam się należy, ale kto powiedział że odpoczywa się tylko w domu. Jeden z moich ulubionych amerykańskich pisarzy, filozof, poeta Oliver Wendell Holmes napisał kiedyś: "Musimy żeglować czasem z wiatrem, czasem pod wiatr, ale żeglować, nie dryfować ani stawać na kotwicy".
Nie dryfujmy, żeglujmy kochani, a na pewno któregoś dnia wstaniemy wspominając rzeczy które nam się zdarzyły a nie te które powinny były się wydarzyć lecz nie miały okazji.
Tekst: Alicja Tychulko
Foto: Agnieszka Chwaja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz